2 maja, 2024

Eldorado narcyza. Czyli rozpiętość i zasady działania sieci eksploatacji ofiar. Co dalej?

Udostępnij:
Pin Share

Nie jest łatwo pisać o rzeczach, które z trudem mieszczą się w głowie. Ale taka sytuacja mówi mi, że tym bardziej należałoby problem ukazać. Następnie poddać się refleksji nad tym, co dalej, co można i należy z tym zrobić.
Jedno jest pewne: niezbędne zasoby, aby się temu przeciwstawić, są niemałe.
Ale to też nie jest żadnym wytłumaczeniem, aby nie podjąć się rozwiązań.
A mam na uwadze zasięg, sposób działania, skutki psychiczne i poznawczo-behawioralne, jakie wywołuje ekspansywny, ukryty narcyz-psychopata w grupach społecznych, do których go ciągnie.

Źródło: mauriciokell/Pixabay.com

Jak działa grupa, którą łączy cierpienie i co w związku z tym

Zacznę od tego, że nie jestem zwolenniczką jakichkolwiek internetowych grup w tematyce przemocy czy też w tematyce jakiejkolwiek niesprawiedliwości, w tym grup wsparcia, w których uczestnictwo polega na taplaniu się w swoich nieszczęściach, w których więcej jest jojania i klepania po plecach niż rzeczywistego konstruktywnego mobilizowania do działania ku wyjściu.

Nie pozorowania bezpiecznego wyjścia. Nie mielenia tematu w nieskończoność pod pretekstem konieczności dobrego omówienia i przygotowania w szczegółach. Bo te opracowania w szczegółach mogą nigdy się nie przydać.

Jeśli kogoś mdli i czuje, że mu duszno, to jest sygnał, że taka grupa ma na celu kiszenie się w swoim własnym sosie cierpień i ran i podtrzymywanie syndromu ofiary. Nawet jeśli przedstawiciele takiej grupy twierdzą, że wcale tak nie jest.
A w szczególności wtedy, gdy tak właśnie twierdzą.

Warto chyba trzymać się tego, że ładowanie psychicznych baterii ma służyć temu, aby uzyskać energię do ukierunkowanego działania na rzecz czegoś zdrowego, psychicznego dobrostanu, przywrócenia równowagi. A nie temu, aby zasilać nią coś innego, w szczególności niezdrowego, lub kogoś innego, nic sobie nie zostawiając.
Albo zostawiając sobie za mało, aby móc się podnieść.

Odmienianie bolesnych doświadczeń przez wszystkie przypadki jest tak samo wyczerpujące, jak utrata energii poprzez zadawanie kolejnych ciosów i ran.

Takie spotkania w grupie są efektywne, gdy służą wymianom rozwiązań.
Tylko pytanie, czy osoby znajdujące się w tych grupach takie rozwiązania posiadają?
Bo mam wrażenie, że gdyby posiadały, to by się w nich nie znalazły. Czy ktokolwiek je posiada? Gdyby nie były sfrustrowane, zmęczone to też by ich tam nie było.
Pytanie więc kolejne – patrząc na wszystkich możliwych członków takich grup: komu i do czego są takie grupy najbardziej potrzebne?
Bo jeśli chodzi o poszukiwanie tam akceptacji i bratniej duszy, to, przyznam, że jest to bardzo ryzykowne.

Dzielenie się cierpieniem w grupie osób, których się do końca nie zna. Jakie ryzyko?

Ważne jest to, aby mieć przede wszystkim świadomość, że takie miejsca, w których znajdują się pokłady zastanych urazów i cierpień ludzkich, jak i stałe ich dostawy, stanowią świetną pożywkę dla narcyzów i psychopatów.
Mogą się w takich miejscach paść się do woli, a w związku z tym ich oczywistym celem nie jest to, aby wyprowadzać kogokolwiek z takiego stanu, ale ten stan podtrzymywać.

Cierpienie jako psychoposiłek i nieustające źródło narcystycznej (prze)mocy

Wyobraźmy sobie sytuację, w której trafiliśmy na obfite plony (tu można wpisać cokolwiek, co lubimy), które nigdy się nie kończą i są za darmo. Kto i kiedy zrezygnuje z takiej okazji, aby z nich czerpać garściami? Myślę, że odpowiedź jest dość oczywista:
– Proces się kończy, gdy się nasyci i nie jest w stanie pomieścić w sobie, czy też w swoim magazynie, więcej.

Natomiast narcyz-psychopata jest jak studnia bez dna. Charakteryzuje się tak przepastną wewnętrzną emocjonalną pustką, że praktycznie nigdy nie zostaje nasycony. Narkotyzuje się cierpieniem i trudnymi emocjami innych osób nieustannie.
Musiałby całkowicie zmienić swoją osobowość, aby w końcu zaspokoić swoje emocjonalne potrzeby. Przepracować to, co stanowi korzenie jego narcyzmu, psychopatii. A to bardzo skostniały konstrukt i nie ma co na to liczyć, że takiej pracy w ogóle się kiedykolwiek podejmie. A jeśli już się podejmie, to że przepracuje to do końca. Zwykle tak się nie dzieje. Najpierw by musiał przyznać się sam przed sobą, że ma istotne wady. A to jest istotny dla niego problem, aby skonfrontować się z tym, że nie jest idealny.

Do tego dodajmy brak sumienia, brak skrupułów. Czyli też brak skrupułów, aby wchodzić w sobie znanym celu do grupy osób dotkliwie poturbowanych życiowo, straumatyzowanych, osłabionych psychicznie, zestresowanych, zalęknionych .
Przychodzi, krótko mówiąc, na łowy.

Taki narcyz, psychopata dąży do bezpośredniego zasilenia, czyli połączenia się z inną osobą, swoją ofiarą, nie licząc się kompletnie z nią. Wyjawienie swoich własnych osobistych traumatycznych doświadczeń w grupie temu sprzyja. Ofiara się otwiera w grupie, w tym przed narcyzem. Narcyz więc widzi, gdzie ona krwawi, wie gdzie i co ją boli najbardziej, wie więc, gdzie kłuć i kopać, żeby maksymalnie bolało. Wchodząc do takiej grupy oszczędza sobie energię i czas na wybadanie czułych punktów ofiary i tego, co dla niej ważne. Może przystąpić do eksploatacji.

Oczywiście sam/a narcyz/ka nie dzieli się swoimi trudnymi doświadczeniami w takiej grupie albo mówi coś bardzo ogólnie, w sposób niejasny, stosuje słowną sałatkę, odbiega od tematu lub też zmyśla własną historię, przedstawiając siebie jako ofiarę przemocy, udręczonego/udręczoną przez inną osobę, która w rzeczywistości mogła być lub jest jego ofiarą.
Natomiast osobie ufnej i szukającej wsparcia w miejscu do tego przeznaczonym, chyba ostatnie, co przyjdzie do głowy to jest to, że wszystko, co powie, może być użyte przeciwko niej – do jej wykorzystywania i dręczenia. I narcyz właśnie tak zrobi.

Ryzykiem w takich grupach jest to, że nadal wiele osób, w tym nawet (spora) część psychologów i psychoterapeutów nie posiada odpowiednich umiejętności czy też narzędzi, by rozpoznać narcyza/narcyzkę, psychopatę/psychopatkę. I również niestety niewielu z nich bierze pod uwagę, że narcyzi i psychopaci właśnie ciągną do takich grup, społeczności w sobie wiadomym celu. To jest swoiste eldorado dla narcyza/narcyzki i psychopaty/psychopatki.

Swoją drogą, też nie chce się chyba mieścić w głowie, że można być na tyle obdartym z człowieczeństwa, wyzbytym skrupułów, cynicznym, aby poszukiwać ofiar w grupach osób doświadczonych przemocą, borykających się z traumami, nieraz nadal intensywnie nękanych i wyczerpanych psychicznie. A właśnie takie osoby są smacznym, soczystym kąskiem narcyza – tyle w nich trudnych emocji, cierpienia, którym karmi się narcyz.

Poza tym, sami psychologowie i psychoterapeuci niejednokrotnie stają się ofiarami narcyza, wikłani w jego grę, w której sprawia, że tańczą tak, jak on im zagra. Wcielają się w role, jakie on im narzuca, realizują zadania, które chce, by wykonywali dla niego. Osiąga takie efekty za pomocą różnych wysublimowanych i intensywnych psychomanipulacji, które też trudno mieszczą się w głowie. Zyskuje wtedy całą społeczność wraz z osobami uznanymi za specjalistów w garści, którymi się otacza. Może nimi manipulować, używać ich tak, jak chce, mając jeszcze przy tym poparcie osób uznawanych za doświadczonych profesjonalistów. Czyli osiąga swoistą certyfikowaną przykrywkę dla swoich działań.

Nie chce się też raczej mieścić w głowie, że można aż tak się kamuflować, tak udawać autentycznego czy autentyczną, ciepłą, wspierającą i pomocną, po to tylko, aby sprawić, żeby ktoś nie był świadomy wplecenia go w swoją sieć, wykorzystywania go i dowartościowywania się jego kosztem. Sprawiać wrażenie na tyle naturalnego, aby uśpić czujność i aby nie móc się zorientować, że jest się bezpardonowo używanym, eksploatowanym i w każdej chwili przeznaczonym do zdeptania i niszczenia przez narcyza, czym narcyz też będzie się napawał, bo żadnej okazji ku dowartościowaniu się nie przepuści.

Nie chce się też chyba mieścić w głowie, że taki narcyz, psychopata wkręca się specjalnie w takie społeczności, w których osoby są doświadczone przemocą i celowo takie społeczności zakłada, przedstawiając i przekonując innych do tego, że sam niesie pomoc na szeroką skalę. Że jest takim kagankiem oświaty w mroku, albo który niesie go uparcie, mimo przeciwności losu i podkładania mu kłód pod nogi. Oczywiście nie mówiąc o tym, że te kłody pod nogi, to nie z tego powodu, że niesie kaganek oświaty i chce innych oświecać, ale z tego powodu, że jest nachalny w tym wpychaniu się ze swoim ciężkim kagankiem, atakowaniu nim i oślepia innych. I nie mówi też o tym, że robi to po to tylko, aby inni myśleli o nim tak, jak on chce, by mógł następnie ich bez skrupułów wykorzystywać i dowartościowywać się nimi.

Konflikt w grupie. Kolejne źródło psychoposiłku narcyza i narzędzie (prze)mocy

Narcyz, oprócz karmienia się cierpieniem, żyje też konfliktami. A do stworzenia i podtrzymywania konfliktu są mu potrzebni oczywiście inni ludzie. Powszechnie stosuje triangulacje. Konflikty wpisują się w zaawansowaną manipulację narcyza. Do konfliktów wykorzystywane są przez niego kłamstwa, pomówienia (będące projekcjami narcyza) i nakręcanie osób przeciwko sobie, podkładanie świń. Takie działania narcyza praktycznie są na porządku dziennym.

Narcyz jest ciągle zajęty organizacją konfliktów (podobnie jak organizacją procesu dostarczania cierpień) – to jest jego główne zajęcie, nawet jak jest w pracy. A raczej, przede wszystkim, jak jest w pracy. Bo tam ma kontakt z ludźmi i tam ma obszar do ciągłej manipulacji ludźmi, którą kontynuuje w innych grupach.

W grupach zawodowych narcyz/ka stosuje mobbing, w innych grupach też, tylko że wtedy tego mobbingiem się nie nazywa (choć te działania mają wszystkie cechy mobbingu). Natomiast można śmiało mówić w tych innych grupach o hejcie, pomówieniach, zniesławieniach, linczach stosowanych przez narcyza oraz jego pomocników, których okręcił sobie wokół palca, którym zamydlił oczy, pozbawił zdrowego rozsądku i uczynił z nich swoje ręce, czyli przez tzw. latające małpy. Gdy już napięcie poprzez jego intrygi polegające na nakręcaniu jednych przeciwko drugim w grupie sięgnie zenitu i dojdzie do wybuchu, przygląda się swojemu dziełu i napawa się tym jak rasowy piroman. Rozsadza takie grupy od środka.

Każda grupa, społeczność, to bogate pole treningowe dla narcyza, aby doskonalić swoje umiejętności psychomanipulacji. Może obserwować skutki swoich działań na bieżąco i modyfikować strategie, aby cień podejrzeń o podłość nie padł na niego.
Można sobie wyobrazić (albo i nie), jaki zyskał progres w zakresie swoich umiejętności i zasięg w sieci, jeśli jest na etapie kontrolowania różnych społeczności w mediach społecznościowych wokół tematów, które zakłada i aspiruje wyżej w realu.

Istotne jest to, żeby to wybrzmiało:
Narcyz, psychopata nie ma skrupułów. Nie ma sentymentów do nikogo. Nie ma zasad moralnych. Jeśli nikt go nie powstrzymuje, idzie dalej.

Prywatnie, w relacjach bezpośrednich wbije nóż w plecy i podłoży świnie swojej koleżance, koledze, swojemu dotychczasowemu autorytetowi, swojemu dziecku. Potrafi się nad nimi bezwzględnie pastwić. Wystarczy, że psychicznie. I wystarczy nieraz, że tylko za plecami, wśród innych osób, aby odizolować swój obiekt, który ma na celowniku, od wsparcia. Ale często przy publice i czynnym zaangażowaniu innych zmanipulowanych. W przypadku ukrytego narcyza, taki nagły zwrot o sto osiemdziesiąt stopni, może być niezwykle szokujący. I spowodować traumę (kolejną).

Demaskacja narcyza. Czasem sprawia to przypadek. Co dzieje się dalej?

Kiedy dochodzi do ujawnienia, że ktoś uchodzący za osobę niezwykle opanowaną, “do rany przyłóż”, pomocną, z którą jesteś w stanie prowadzić długie rozmowy i wydaje ci się, że odbieracie na tych samych falach, jest w rzeczywistości cynicznym pozbawionym jakichkolwiek skrupułów narcyzem/narcyzą, dla którego/której byłeś kolejnym przedmiotem do wykorzystania?

Kiedy jest ten moment, w którym zderzasz się z faktem, że jakakolwiek głębsza relacja i poczucie wzajemnego zrozumienia było tylko iluzją, bo narcyz/narcyzka potrafił/a się aż tak bardzo dopasować do ciebie?

– Kiedy zrobisz coś, co jest nie po myśli narcyza/narcyzki.

Czytaj: coś, co może ujawnić, jakimi brudnymi rzeczami się naprawdę zajmuje, a więc jednocześnie, że to, co widać, to tylko z pietyzmem przygotowana i podtrzymywana piękna lukrowana kolorowa fasada, całkowite przeciwieństwo tego wewnętrznego emocjonalnego zastoju i okrucieństwa, które w środku ma.

Możesz nieświadomie chwycić za maskę narcyza/narcyzki i niezamierzenie ją podnieść, podejmując się działania, które jest wyrazem twojej odpowiedzialności, a w związku z którym to ten narcyz może ponieść konsekwencje, o czym wcześniej nie miałeś/aś pojęcia. To taki przykład.
Wtedy dowiesz się o sile, która przytrzymuje tą maskę. Wtedy też dowiesz się o jego sile strachu przed zdemaskowaniem, odpowiedzialnością i odkryciem tego, że nie posiada własnej tożsamości, ale tylko buduje swój wizerunek na zasobach zagarnianych innym. Dowiesz się o sile jego psychomanipulacji, które mają utrzymać jego status quo. Dowiesz się też wtedy, że byłeś obiektem kontroli i zobaczysz, jak mści się, kiedy spod tej kontroli się wyłamujesz i odcinasz sznurek, który, nie wiadomo kiedy, ci podpiął.

Co dalej po chwycie za maskę narcyza?

Stajesz się wtedy obiektem bezpardonowego grillowania, atakowania, psychicznego kopania, deptania, upokarzania. I to nie musi być wprost z rąk narcyza/narcyzki. Może być za twoimi plecami i za pomocą ludzi narcyza, których przekonwertował mentalnie na szczekające i gryzące cię psy plujące na ciebie jego projekcjami (kto doświadczył, ten wie).
Teraz możesz sobie wyobrazić, jaki narcyz/ka ma dar przekonywania, omotania, omamienia innych, kształtowania ich na własne potrzeby jak figurki z plasteliny, które w określony dla siebie sposób programuje. Jest w stanie nakręcić przeciwko tobie przyjaciela, który będzie się na ciebie rzucał z pazurami za to, że jesteś.

Zaczyna się proces niszczenia ciebie przez narcyza, tak abyś się schował/a, zniknął/ęła, bo mu zagrażasz.

I jeśli nawet wtedy nie chce ci pasować obrazek, jak to koleżanka/kolega, z którą/z którym mogłaś/eś rozmawiać godzinami na różne tematy, także i o tym, co będzie mieć dzisiaj na obiad, urządza ci takie piekło i nie mieści ci się to w głowie, nie ogarniasz tego, to właśnie wtedy masz okazję to odczuć i zauważyć, że to żadna/żaden miła/miły i zrównoważon_a/y koleżanka/kolega nigdy nie był/a.

Bo tak jak trudno jest przejść do porządku dziennego z tym, że ktoś chciałby zniszczyć jakiegokolwiek anonimowego człowieka tak po prostu, to trudno też raczej pomieścić w głowie, że ktoś chciałby zniszczyć swoją koleżankę/kolegę tylko dlatego, że nie dał/a się mu zmanipulować.
Kto normalny potraktowałby taką osobę w sposób, który przypomina zrzucenie jej ze skały na pożarcie rekinom w scenariuszu, który sam na tą okoliczność specjalnie stworzył w realu, w swojej porażającej sieci?

Kto normalny nakręca innych, samemu stojąc z boku, aby zlinczowali kogoś innego, obdarli z godności i przygląda się zaaranżowanym przez niego upokorzeniom i dewaluacji, tylko dlatego, że ten ktoś nie podporządkował się zasadom jego chorej gry?
Kto o zdrowych zmysłach podkłada komuś innemu świnie i przedstawia go w taki sposób, wzbudzając u innych takie emocje, że zaczynają go odbierać niemal jak wszę, którą należy bezwzględnie zdeptać, tylko dlatego, że ten ktoś zrobił coś, co nie jest wpisane w partyturę narcyza?

Kiedy nawet czerwone flagi są ukrywane. Czyli strategie ukrytego narcyza

Czasem jest właśnie tak, że nie wyłapiesz czerwonych flag w trakcie znajomości z narcyzem, psychopatą, bo jest w te klocki aż tak dobry.

Proces zawłaszczania ciebie możesz dopiero zobaczyć po fakcie, czyli odejściu narcyza czy też twoim odejściu, gdy się mu sprzeciwiłeś/aś i w związku z tym jest wściekły. Wtedy dopiero możesz połączyć kropki i określić moment, w którym to wszystko się zaczęło: to wplątywanie ciebie w swoją sieć.

Wywołuje to często szok, że można aż tak grać. Jest to też szokujące, gdy zdasz sobie sprawę, jak ta machina do tworzenia społeczności, a następnie do gromadzenia i dalszego wytwarzania frustracji, bólu, cierpień, traum oraz do tworzenia konfliktów i karmienia się nimi jest rozbudowana i podtrzymywana przez narcyza, tworząc jego swoistą farmę.

Możesz też zauważyć, jak narcyz/ka chętnie takie społeczności tworzy i dokooptowuje się do nich. Jak wchodzi w relacje z osobami uznanymi za specjalistów w dziedzinie pomocy i przeciwdziałania przemocy, aby móc budować swój wizerunek ich kosztem i wykorzystywać znajomości z nimi do swoich celów związanych z wykorzystywaniem innych. I nie ma tu żadnego przesadyzmu: to jest bezwzględne działanie narcyza/narcyzki-psychopaty/psychopatki pozbawione jakichkolwiek skrupułów. Bo on/a takich nie posiada. Nie posiada empatii i/lub żadnych wyrzutów sumienia. Jest z tego wyjałowiony/a.

Biorąc pod uwagę osłabienie psychiczne dotychczasowych ofiar, a także zróżnicowaną odporność psychiczną ludzi w ogóle, można powiedzieć śmiało: po trupach do celu.

Jeśli ktoś odbierze sobie życie w związku z działaniem takiego typa/typki, to on/ona sobie wytłumaczy, że taka ofiara, to przecież od zawsze była wariat_em/ką. Albo że po prostu zawsze była słaba psychicznie, sama się wykończyła swoimi działaniami, sama jest sobie winna.
Bo narcyz/ka nie przyjmuje żadnej odpowiedzialności i zawsze szuka okazji do przerzucenia winy na innych lub też wymyśla i narzuca im tą wyimaginowaną winę.

Narcyz wchodzi w struktury organizacyjne organizacji pomocowych, szukając łatwego dostępu do ofiar, szybko łapie z nimi kontakt i go kontroluje (przechwytuje wiadomości, zniekształca je, blokuje itp.), a za wsparcie ma osoby wyznaczone do profesjonalnej pomocy, osoby uznane za ekspertów w tej dziedzinie. Wczepia się i zagnieżdża w strukturach tych organizacji.

Narcyz ukryty działa za plecami, więc gdy taki obiekt, którego sobie obrał za cel, zorientuje się, że coś jest nie tak, nie zyskuje wsparcia, ale spotyka się często z agresją ze strony innych osób, które nie przyjmują do wiadomości, że taki narcyz w rzeczywistości działa całkowicie w opozycji względem tego, co prezentuje na zewnątrz szerokiej publiczności.

Ilu ludziom mieści się w głowie albo przychodzi pogodzenie się z tym, że można być tak cynicznym, bezczelnym, pozbawionym jakichkolwiek wyrzutów sumienia jak taki narcyz/ka?

A ile osób uznanych za ekspertów od psychologii jest gotowych się przyznać, że nie wyłapali takiego typa, wpuścili go do siebie i umożliwili destrukcję innych osób, zamykając się na te osoby, które wysyłały im wcześniej sygnały, co się w rzeczywistości dzieje?

Uważam, że można, warto i należy przyjrzeć się temu:

Po co dana osoba jest w takiej organizacji, społeczności? Jak się do niej dostała? Jaka jest jej przeszłość? Jaka jest jej rola? Co w rzeczywistości tam ROBI? Jakie to, co ROBI ma efekty? Czemu i komu to służy?
Ile czasu spędza na tym, aby w tych klimatach być?

Bo kto o zdrowych zmysłach lubi spędzać w takim klimacie bólu, cierpienia, niesprawiedliwości praktycznie cały czas? Mielić to ciągle.
Oczywiście można i do tych pytań znaleźć odpowiednią fabułkę jako odpowiedź, tłumacząc to chęcią edukowania. Pokazywaniem, jak jest. Tudzież oświecaniem. Ale gdzie tu jest wyjście?

Natomiast taki narcyz lub taka narcyzka pseudopomocowy/a i ekspansywny/a, na przykład okleja się, czy też przykrywa, artykułami traktującymi o przemocy, wynikami badań w tym temacie, bombarduje nimi, podtyka nachalnie innym pod nos, wpycha się natarczywie za pomocą różnych kanałów do odbiorców.
Poziom projekcji i zamydlenia oczu, aby odwrócić od siebie uwagę, że sam/a stosuje przemoc, każdy z nas może sobie określić.

Można też pójść głębiej i zastanowić się, co w tej czeluści narcyza/narcyzki jest za syf, jakiego gatunku i w jakiej ilości, że tych działań przykrywkowych jest tak dużo, grubo i są one tak nachalne.

Gdy do tego dodamy liczbę osób, z którymi ma kontakt taki/taka narcyz/narcyzka w swoich społecznościach, przyciągając inne osoby i pozyskując dostęp do nich poprzez media społecznościowe (np. Facebook) i różne inne mass media o zasięgu lokalnym, regionalnym, krajowym, a także wykraczającym poza granice, to mamy trochę przerażającą skalę działania narcyza/narcyzki. Skalę, która pokazuje też, z jaką skalą tego czegoś wewnątrz narcyza/narcyzki mamy do czynienia.

Ukrytego, skromnego, nawet niepozornego narcyza. Albo narcyzki.

Czy ta skala oddziaływania narcyza/narcyzki łatwo mieści w głowie? Czy w ogóle? Czy jesteśmy w stanie w sposób spontaniczny, bez jakichkolwiek oporów przyjąć takie zdeterminowane działanie narcyza/narcyzki nastawione na wykorzystywanie ofiar i mydlenie oczu do wiadomości?

[Edit: 10.08.2023] Opisany sposób działania narcyza/narcyzki to jednocześnie charakterystyka postępowania narcyza/psychopaty wspólnotowego (inne określenia: narcyzm społecznościowy, kolektywny, korporacyjny, grupowy itp.).
W jaki sposób działa narcyz wspólnotowy, możesz posłuchać w podcaście z wywiadu Łukasza Sakowskiego z “Teoretico – To Tylko Teoria” z psychologiem społecznym z UKSW dr hab. Jarosławem Piotrowskim, do czego zachęcam. Link poniżej:
https://www.youtube.com/watch?v=I4bdtADildg

Sieć narcyza pseudopomocowego na przykładzie

Sama byłam celem takiego narcyza, a właściwie to narcyzki, a w jej sieci pełniłam określoną rolę, o której przez około dwa lata nie miałam pojęcia, mimo to, że sama przecież zajmuję się problematyką narcystycznej przemocy o wiele dłużej. I ona o tym wiedziała.

Nie było praktycznie żadnych czerwonych flag.
Nie, przepraszam, były. Ale takie subtelne, rozmyte, zawoalowane i sporadyczne, że w zasadzie można by było powiedzieć, że takie mogą być w każdej relacji i to nic nie znaczy. Dopiero gdy się nie zgodziłam z działaniem narcyzki, która nie chciała dopuścić, abym zgłosiła przestępstwo wobec dzieci osoby jej znajomej, i zadziałałam wbrew narcyzce, wszystko zaczęło wychodzić: ukazała się ta dotąd tkana misterna sieć, w której, według niej, miałam pozostać i jej plan, którego byłam częścią. W końcu mogłam połączyć ze sobą kropki, o których to połączeniu miałam nigdy się nie dowiedzieć, bo te połączenia były tak skrzętnie ukrywane (i nadal są ukrywane przed innymi). Po mistrzowsku wręcz.

Dopiero na finiszu mogłam zobaczyć w pełnej okazałości cały proces narcystycznej przemocy, który toczył się już od dawna za moimi plecami, spotęgowanej jej gniewem, według książkowych etapów.

Powiedziałam jej, co na temat jej działań myślę i zerwałam z nią kontakt. No i spotkałam się z zemstą w postaci dalszych pomówień i psucia kontaktów pomiędzy mną a innymi osobami. Co tylko dodatkowo potwierdziło, że to jest dokładnie typowa narcystyczna przemoc.

Co daje ukazywanie narcystycznej przemocy?

Teraz wiem, że przedstawianie tego, w jaki sposób przebiegają etapy narcystycznej przemocy ma swoje ograniczone zastosowanie: tam, gdzie to wyraźnie można dojrzeć, czyli głównie w przypadku narcyzów jawnych, ekstrawertycznych.
Natomiast w przypadku ukrytych narcyzów jest nieraz bardzo trudno. Ich umiejętność kamuflażu, subtelności, dopasowania się do innej osoby, zawoalowania, jest niesamowita.

Jednak, muszę przyznać, że w tym drugim przypadku – narcyza ukrytego, który ujawnia się na finiszu, kiedy wpada w gniew (również ukryty, a którego doświadczasz poprzez inne osoby nakręcone przez narcyza), znajomość schematu narcystycznej przemocy pozwala ci się szybciej pozbierać po separacji, bo wtedy już wiesz, że to jest to.

Tak mi się przypomniało: owa narcyzka przedstawiana jest/przedstawia się jako specjalistka od przemocy poseparacyjnej. Taki wizerunek tworzy sobie od dłuższego już czasu w mediach społecznościowych i poza nimi i uważa się za osobę, która jako pierwsza, czy też jedna z nielicznych, rozpoznała to zjawisko (dodam, że nie ma żadnej wiedzy psychologicznej, pomijając umiejętności psychomanipulacji, a na zadane kiedyś pytanie, skąd czerpała wiedzę na temat przemocy odpowiedziała, że z książek-thrillerów).

Przyznam, że to bardzo ciekawe, jeśli chodzi o tą jej specjalność. I tak się zastanawiam, na jakiej podstawie sobie ukuła taką narrację. Czy nie była ona czasem efektem rewanżu ze strony osób, które wcześniej wykorzystywała, czy też wyciągania wobec niej konsekwencji za działania, których się dopuściła i dopuszcza.
Ponadto od dość dawna wywija jak toporem terminem “darvo“, a obecnie nawet mówi o tym, jak rozpoznać narcystyczną przemoc, o gaslightingu, a także o skutkach przemocy… Nagle też zaczęła publikować informacje na temat tego, jak chronić dzieci przed przemocą, wykorzystaniem.

Nasuwa mi się w takich okolicznościach pytanie o stopień projekcji i wyparcia. Czy ta skala już czasem nie pękła?

Dodatkowe cechy charakterystyczne: intensywnie działa w tematach przemocy wobec kobiet i matek i pseudoteorii alienacji rodzicielskiej, głównie wykorzystując do tego Internet, a w szczególności media społecznościowe, łączy się z innymi organizacjami (głównie kobiecymi) czy też osobami (głównie kobietami), które działają w tym zakresie.
Nie przyjmuje do wiadomości, że kobiety też są sprawcami przemocy, nie przyjmuje też do wiadomości, że dzieci są też krzywdzone przez matki, w tym zabijane. A jeśli już w jakimś stopniu przyjmie, to każdorazowo to umniejsza i usprawiedliwia, oburza się na to. Wykopuje i kolekcjonuje tylko takie informacje, za pomocą których stara się przekonać, że to tylko mężczyźni są sprawcami przemocy wobec kobiet i dzieci i bombarduje innych artykułami na ten temat nieustannie. Wykorzystuje do tego również moje materiały. Oczywiście tylko te, które pasują do jej narracji.

Chciałabym, aby to wybrzmiało:
Działania polegające na ochronie matek i dzieci będących ofiarami przemocy i dostarczanie im informacji na temat tego, jak mogą sobie radzić oczywiście samo w sobie jest chwalebne i potrzebne. Myślę, że nie ma co do tego żadnych wątpliwości.
Natomiast jak nazwać rozpowszechnianie takich informacji po to tylko, aby te osoby do siebie przyciągnąć i dla siebie na tym coś ugrać, zyskując przy tym ogromne poparcie poprzez społeczność, którą wokół siebie tworzy i tym samym ogromną przykrywkę dla tego, co w rzeczywistości robi innym?

Na jakie osoby poluje narcyz/ka?

Jeśli chodzi o ofiary narcyza/narcyzki, to tutaj można spotkać się z różnymi podejściami.

Część specjalistów twierdzi, że narcyzi/narcyzki polują na te osoby, które poszukują akceptacji, miłości, poczucia bezpieczeństwa, które nie były im dane w dzieciństwie. Inni specjaliści twierdzą, że narcyzi wyłapują osoby w jakiś sposób potłuczone przez los, słabe, będące ofiarami przemocy, straumatyzowane. Jeszcze inni, że narcyzi mierzą w osoby wykształcone, ambitne, inteligentne, ekspertów w swojej dziedzinie, zaradnych życiowo itp. Zagnieżdżają się też u osób, które potrafią słuchać i mają dużo czasu dla innych oraz bezinteresownie pomagają innym. Ofiarami są też osoby nieszablonowe, outsiderzy.

Biorąc te wszystkie podejścia pod uwagę, można dojść do wniosku, że każdy narcyz/narcyzka może mieć inny gust i mieszać ze sobą różne komponenty, może też wybierać sobie ofiary o różnym zestawie cech do pełnienia przez nie określonych ról w swojej sieci. Ale punktem wspólnym jest posiadanie przez ofiarę takich cech czy zasobów, które są dla narcyza pożądane, korzystne i dzięki którym może się dowartościować. Drugim, bardzo istotnym, a nawet najistotniejszym, punktem wspólnym jest empatia ofiar, niejednokrotnie bardzo wysoka.

Natomiast trzecim punktem wspólnym dla wszystkich narcyzów jest przyglądanie się cierpieniu ofiar i czerpanie z tego jakiejś mniej lub bardziej sadystycznej satysfakcji. A to wszystko odbywa się poprzez wplatanie innych w swoje scenariusze i sieć, z których czerpią łapczywie i bezwzględnie to, co jest dla niech paliwem do funkcjonowania w ich wyobrażeniu świata i ludzi, w ten sposób cały czas zapewniając sobie ciągłość dostaw, czyli nieustanne zasilanie energią innych.

Co dalej? Czy to już koniec opowieści o kolejnym narcyzie/narcyzce?

Czy znasz takiego narcyza/narcyzkę? Czy może jesteś jego/jej ofiarą, której odciął/odcięła kontakt z innymi i niszczy ją psychicznie lub jeszcze przed tym? A może ta sytuacja, którą opisałam – przykład konkretnej narcyzki jest Ci znany i sam/a miałeś/aś z nią do czynienia? Napisz. Poufność gwarantowana, chyba że zaznaczysz, że chcesz ujawnić swoje własne doświadczenie. Możemy porozmawiać o tym, co zrobić w takiej sytuacji i jakie są dostępne środki pomocy i ochrony, które można w tej sytuacji zastosować.

Jeśli o mnie chodzi, to podjęłam kroki prawne względem owej narcyzki.

Dwie sprawy znajdują się w prokuraturze, trzecia jest w przygotowaniu. Są też sprawy administracyjne, które mają na celu ustosunkowanie się organizacji, z którymi współdziała/współdziałała narcyzka, do jej działań.

Zapewne będzie tych spraw więcej, dlatego że narcyzka dosyć sporo narobiła. Nie tylko w stosunku do mnie, ale też w stosunku do innych. Warto mieć na uwadze skalę jej oddziaływania i perfidię polegającą na wzbudzaniu zaufania, a następnie wykorzystywaniu osób, które mają za sobą lub też są nadal w trakcie doświadczeń przemocy i nie znajdują dotąd spokoju.

W takich okolicznościach owa narcyzka zapewne też będzie tworzyć swoją narrację o przemocy poseparacyjnej czy też instytucjonalnej, której ona jest ofiarą.

Ponieważ śmiem twierdzić, że ta narcyzka wchodzi na tą stronę i ją skanuje wzrokiem (czy też jej latające małpy), czerpiąc informacje na temat pewnych zachowań czy działań, które jej pozwalają na dalsze lawirowanie w swojej masce i doskonalenie swojej strategii, więc szczegółów tu na razie nie podam.
Jakkolwiek osobiście uważam, że brak pociągania do odpowiedzialności narcyzów nie stwarza im żadnej szansy na zmianę na lepsze i na osiągnięcie przyzwoitego poziomu dojrzałości, w tym dojrzałości społecznej. Nie motywuje w żaden sposób, aby zmienili zachowanie wobec innych osób. A póki to się nie zmieni, choćby w sposób wymuszony z zewnątrz (skoro nie ma co liczyć na wewnętrzną motywację do zmiany), to takie osoby dalej będą stwarzać zagrożenie dla innych.

Bądźmy sami też odpowiedzialni. Odpowiedzialność to zrównoważona wolność. A ona się akurat w głowie mieści. A przynajmniej nie powinno być u nas żadnych przeszkód, aby tam się mieściła.

Spokoju Wam i sobie życzę.
I do przodu!


Spodobał Ci się ten artykuł?


Źródła grafik:
10634669/Pixabay.com
Engin_Akyurt/Pixabay.com
geralt/Pixabay.com
KELLEPICS/Pixabay.com
Marjonhorn/Pixabay.com
stevepb/Pixabay.com
Tumisu/Pixabay.com
VISHNU_KV/Pixabay.com

Udostępnij:
Pin Share

2 thoughts on “Eldorado narcyza. Czyli rozpiętość i zasady działania sieci eksploatacji ofiar. Co dalej?

  1. Odpowiedzialność to zrównoważona wolność..jak zwykle w punkt Pani Kasiu, dziękuję za te trafne przemyślenia. Zawsze jest ze mną również: jest tyle przestrzeni- znajdziesz coś dla siebie.. Bardzo dla mnie uwalniająca refleksja, którą Pani podzieliła się kiedyś z nami natym blogu. I faktycznie dałam sobie pozwolenie na zauważenie i korzystanie z tej przestrzeni. Jestem ofiarą narcystycznego zawłaszczenia, z którego wyszłam, a przynajmniej zaczęłam walczyć, bo zidentyfikowałam pewne mechanizmy, które Pani tu nazwała jak WUW, triangulacja, brak refleksji nad swoim zachowaniem, zazdrość o sukcesy córki, zabieranie dobrych emocji zamiast wspólnego ich przeżywania, notoryczne kłamstwa nawet w błahych sprawach i manipulacje, bezwzględne stawianie na swoim, agresja słowna- taka ni stąd ni z owąd. Dziękuję za ten kolejny cenny wpis i życzę również aby nigdy Pani nie zabrakło energii w dzieleniu się z nami swoją uwalniającą wiedzą i mądrością..pięknego i lekkiego dnia dla całej Pani rodziny 🙏❤🤗☀️

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.