…lub jeśli ich siła jest większa niż dotąd doświadczonych przyjemności.
Jeśli niepowodzenia odczuwamy silniej niż szczęście.
I jeśli uważamy, że szczęście jest czymś normalnym, co powinno być na co dzień, a rzeczy nieprzyjemne odczuwamy jak przeszycie sztyletem.
I tu dochodzimy do sedna problemu:
- Czym jest dla Ciebie szczęście?
- Dlaczego niepowodzenia odbierasz tak dotkliwie boleśnie?
Skąd się bierze szczęście i krzywda?
Szczęście to bardzo szerokie pojęcie. Dla każdego oznacza coś innego, bo każdy ma inne wartości.
A jakie są Twoje? Co jest dla Ciebie ważne w życiu?
Zastanów się nad tym. Zrób sobie listę tych rzeczy.
I żyj tym, co jest dla Ciebie ważne i zgodne z Twoimi wartościami.
(W końcu już przygotuję tą listę wartości, z której będziesz mógł/mogła wybrać to, co Ci pasuje najbardziej. Obiecuję 😉)
Aktualizacja 07.07.2017: Już jest – tutaj.
Dlaczego każde niepowodzenie i krytykę odbierasz tak bardzo personalnie?
Dlaczego odbierasz jako osobistą bardzo dotkliwą krzywdę, która sprowadza Cię do parteru i która powoduje, że czujesz się podeptany?
- Zapewne nie masz zdrowych granic.
- Zapewne Twoje poczucie własnej wartości jest dość niskie.
Twoje granice są zniszczone, więc nie posiadasz pewnej bariery, pewnego filtra, tarczy, które mogą Cię ochronić przed dotkliwym bólem. Każde potknięcie i każde zamachnięcie się na Ciebie, to dla Ciebie strzał prosto w serce.
Zapewne byłeś deptany od dłuższego czasu, ktoś wyżywał się na Tobie, wmawiał Ci, że jesteś nikim, jesteś gorszy i głupi. Że jesteś nieporadny i nigdy niczego się nie nauczysz.
– Trudno postrzegać siebie jako kogoś wartościowego, jeśli znowu się obrywa. Prędzej można się utwierdzić w przekonaniu, że rzeczywiście jest się beznadziejnym. Nie ma się co dziwić.
Tylko że tak nie jest. Ale Ty jesteś jak zranione zwierzę, które nie ma warunków, aby dać zagoić się swoim ranom i się zregenerować.
Co możesz zrobić, aby poczuć się lepiej?
– Włączyć na luz.
Nie wymagać od siebie zbyt wiele. Odpoczywać. Działać po trochu. I odpoczywać. I tak na zmianę.
Tu poczytaj o uważności, która Ci się przyda.
Co dotąd zrobiłeś?
Przytoczę tu taką krótki dialog psychoterapeuty z pacjentem chorym na depresję, któremu zalecił codzienną aktywność.
Psychoterapeuta pyta, co dzisiaj zrobił. Ten odpowiada, że nic.
– Jak to nic?? – pyta z niedowierzaniem psychoterapeuta.
– No nic. Obudziłem się, długo leżałem potem w łóżku. Nie chciało mi się robić obiadu. W ogóle nie chciało mi się nic robić i nie miałem apetytu. Zrobiłem sobie herbatę, a potem wsiadłem w autobus i przyjechałem do pana. Oto i jestem.
– Uff. Ulżyło mi – odparł psychoterapeuta. – Wykonał pan przynajmniej trzy czynności.
Dostrzegajmy więc najmniejsze przejawy naszej aktywności. Aktywności, które pozwalają nam wyjść ze stanu, w którym być nie chcemy.
Codziennie dodajmy nową. Najlepiej jakąś przyjemną.
Sposób na nieprzyjemne rzeczy
Jeśli musimy zmierzyć się z rzeczą nieprzyjemną, prośmy o wsparcie znajomych i przyjaciół.
Na przykład o sprawdzenie jakiegoś pisma urzędowego, udanie się z nami w jakieś miejsce w celu załatwienia sprawy.
Jeśli nie mamy ich pod ręką (tzn. znajomych, przyjaciół), to rozbijmy te nieprzyjemne rzeczy na części przyswajalne i róbmy to krok po kroku.
Skoncentrujmy się na tych elementach, które są dla nas w tym wszystkim przyjemne (zawsze jakiś element się znajdzie), a dalej jakoś pójdzie.
Przygotujmy sobie krótki plan. Jeden krok na jeden dzień.
Ale róbmy to pod jednym warunkiem: że każdej nieprzyjemnej rzeczy będzie towarzyszyć przyjemna. Czyli tego samego dnia zrobimy dla siebie coś fajnego. Co najmniej jedną przyjemną rzecz.
I tak konsekwentnie dzień po dniu.
Dojdź do źródła
Prawda jest taka, że podstawą wyjścia z depresji jest zaopiekowanie się sobą. Niby proste, ale jeśli w dzieciństwie brakowało opieki, to później odczuwamy boleśnie jej deficyt.
Podsumowując: depresja jest wtedy, gdy odczuwamy więcej krzywd niż przyjemności.
Receptą na poprawę samopoczucia jest robienie jak najwięcej rzeczy pozytywnych. A najlepszym rozwiązaniem: zaangażowanie w swoją pasję. Nie biczuj się. Ale ładuj się jak bateria. Zawsze wykorzystuj okazje do ładowania się.
Moje podejście do wychodzenia z depresji plus naprawdę osobiste porady
Uwaga: nie jestem zwolennikiem psychotropów! Nigdy ich nie brałam i osobiście uważam (na swoim przykładzie i na podstawie swoich obserwacji), że najlepszym sposobem na wychodzenie z depresji jest (łącznie):
- aktywność
- możliwość decydowania o sobie,
- poczucie wpływu na to, co chcemy osiągnąć oraz
- ładowanie się pozytywnymi rzeczami (czyli działaniami, które są dla nas zdrowe i fajne)
Tu niezbędna jest praca polegająca na uporaniu się:
- z bolesną przeszłością,
- naszym niskim poczuciem wartości
- i dojście do naszej tożsamości poprzez poznanie naszych wartości.
Dla mnie to, co przedstawiłam powyżej, to podstawa w wychodzeniu z depresji. A leki to ewentualnie taki dodatek, aby siebie w tej pracy wspomóc. Ale nigdy na odwrót.
Oczywiście praca z psychoterapeutą, jak najbardziej wskazana, a nawet potrzebna, aby móc to zrealizować. Choćby tylko dla samego wsparcia.
Dowiedz się, co wpływa na powstawanie depresji w Twojej dysfunkcyjnej rodzinie pochodzenia – tutaj.
Autodiagnoza depresji poprzez analizę pojęcia – tutaj
Oraz artykuł o wychodzeniu z depresyjnych schematów myślenia w rodzinie dysfunkcyjnej – tutaj