28 kwietnia, 2024

Co dalej po wyjściu z przemocy?

Udostępnij:
Pin Share
Źródło: Pixabay.

Dobra. Już uwolniłaś się/uwolniłeś się od toksycznego typa/typki. Możesz zacząć w końcu żyć własnym życiem, po swojemu. Nikt Cię już nie szarpie i nie kopie. Nikt nie podcina Ci nóg. Nikt Ci już nie grozi, że jak odejdziesz, to coś-tam. Można by już zaczerpnąć w końcu upragnionego powietrza spoza słoja ze skisłym, gęstym i napiętym klimatem. Rozprostować kości. Rozprostować skrzydła. Tylko na czym ma polegać to życie własnym życiem i rozwój?

Jeśli jesteś w takiej właśnie sytuacji, to ten wpis jest dla Ciebie.

W innych moich wpisach możesz poczytać, że przystępując do procesu uwalniania, musisz najpierw zastanowić się, do czego Ci ta wolność potrzebna. Czyli w skrócie: co będziesz robić, gdy się już uwolnisz z przemocy, a czego przez tą przemocową relację nie możesz robić teraz. Jeśli ma się tą wizję, to łatwiej potem stanąć na nogi poza tym skostniałym systemem, którego chcąc nie chcąc stałeś się częścią. Bo musisz wiedzieć, że wychodząc spoza tego systemu, jednocześnie rozłupujesz swoją skorupę, która pozwalała Ci funkcjonować jakoś w tym systemie. Stajesz się innym człowiekiem. To ma swoje plusy, bo pozwala Ci się rozwijać, ale też minusy – jesteś bezbronny przez jakiś czas, osłabiony, a musisz zaleczyć rany. Z kolei te rany niektórzy widzą jak na dłoni. I tu może być różnie: empata pomoże, ale sęp może skorzystać i dodatkowo poszarpać.

Zacznij więc od leczenia ran (to etap pierwszy z dwóch). Nie szarżuj z aktywnością. Ona powinna być, bo aktywność oznacza przepływ energii. A przepływ energii gwarantuje życie. Tylko że Ty musisz akurat teraz skoncentrować się najbardziej na ładowaniu energii. Daj sobie ukojenie na różne sposoby. Ale zdrowe. Znajdź sobie swoje własne fizyczne miejsce. Tylko swoje. Może to być wynajęty pokój. Najważniejsza teraz jest separacja fizyczna od dawnego przemocowca i osób mu sprzyjających (flaying monkeys). Nie wychodź przez jakiś czas ze strefy swojego komfortu w swoim własnym miejscu. Zalecenia przekraczania strefy komfortu włóż teraz między bajki, to nie ten etap. Celebruj spędzanie w niej czasu. Jeśli możesz wziąć urlop – weź. Bez wyrzutów sumienia uprawiaj cocoonig (polega między innymi na zawinięciu się na kanapie w ulubiony koc, piciu ulubionej herbaty, oglądaniu ulubionych seriali, słuchaniu ulubionej muzyki, długich kąpielach, medytacji, zajmowaniu się kwiatami, etc.). Teraz będzie czas rekonwalescencji. Jak długo? – Tyle, ile będzie Ci trzeba. Tylko pamiętaj o jednym: nie zwalniaj się całkowicie z aktywności. Wychodź na szybkie zakupy, rób porządki. A najlepiej zrób sobie plan dnia z 5 zadaniami do wykonania, które wiesz, że wykonasz i po których doznasz uczucia ulgi i zadowolenia z siebie. Nie musisz prowadzić aktywnego życia towarzyskiego, ale też nie unikaj kontaktów z ludźmi w ogóle. Nie musisz z nimi rozmawiać o swojej sytuacji, wystarczy czasem nawet rozmowa o pogodzie. Ważne, żebyś się nie odciął od nich całkowicie. Pogadaj ze znajomym przez telefon albo popisz na WatsAppie. Jeśli uważasz, że potrzebujesz, zgłoś się do psychoterapeuty. Prowadź pamiętnik albo bloga. Spisuj swoje spostrzeżenia, przemyślenia. Pracuj nad identyfikacją własnych granic i nad asertywnością.

Teraz etap drugi. Gdy już jest Ci niedobrze od nadmiernego spędzania czasu sam na sam z sobą, znaczy, że już wystarczy i teraz trzeba zwiększyć przepływ energii. Wcielaj w życie wiedzę zdobytą w czasie rekonwalescencji. Wykorzystuj swoje zasoby, które dotąd gromadziłeś i kisiłeś w sobie (te z czasów toksycznego związku też, a nawet wcześniej). Była to taka wewnętrzna, mentalna syllogomania (o czym kiedyś). Czas się odkryć. Teraz zacznij wchodzić w relacje, zacznij komunikować się z ludźmi na zewnątrz w większym stopniu, umawiaj się z nimi na spotkania. Na początku może z jednym znajomym. Jeśli po tym spotkaniu będziesz się czuł osłabiony, zastanów się, z czego to może wynikać, możesz też znowu ograniczyć kontakty towarzyskie i się trochę podładować, a później znowu. Przełamuj się – zacznij robić to, co chciałeś zawsze w swoim życiu robić. Ale nie zwierzaj się lepiej ze swoich planów ludziom, którzy dotąd źle Ci życzyli, a w szczególności swojemu dawnemu toksykowi. Po prostu rób swoje. Zacznij wypowiadać się pewnie i nie wchodź w jałowe dyskusje. Chodź pewnie. Reaguj, gdy ktoś przekracza Twoje granice. Zacznij podróżować. Na początku na krótkie dystanse, na godzinę, kilka godzin. Potem coraz dłuższe. Prowadź nadal plan dnia składający się z 5 zadań. Będziesz czuł, że masz kontrolę nad swoim życiem, będziesz widział zmiany, będzie to podtrzymywać Twoją aktywność. Pracuj nad sobą – czego chciałbyś się nauczyć w zakresie umiejętności osobistych? – Weź się za to. Są kursy internetowe, są warsztaty, są coachowie, są trenerzy.

Dlaczego to takie ważne, żeby teraz zwiększyć stopień komunikacji, przełamywać się i samemu wchodzić w sytuacje społeczne? – Bo było się przez długi czas wykluczonym komunikacyjnie. Pewnie zauważyłeś, że jeśli jakaś miejscowość nie ma połączenia komunikacyjnego z siecią dróg publicznych, to się nie rozwija. Podobnie jest tak z każdą komórką, tkanką i narządem i każdym organizmem – jeśli nie ma połączenia nerwowego, ani połączenia za pomocą naczyń krwionośnych, to kolejno: albo się ich nie czuje (odcięcie i wegetacja) albo zamierają. Byłeś przez dłuższy czas wykluczony komunikacyjnie – bo Twojemu toksykowi, narcyzowi, przemocowcowi zależało, żeby Cię odizolować od otoczenia i mieć Cię dla siebie. Albo odizolowałeś się sam, aby nie czuć już więcej cierpienia z jego strony i ze strony innych sępów, kiedy byłeś poraniony i osłabiony. Poza tym taka izolacja była głęboko zakorzeniona w Twoim umyśle ze względu na zastraszenie poprzez groźby i demonizowanie innych osób z zewnątrz, które mogłyby Ci pomóc stanąć wyzwolić się od takiego typa/typki. Nie rezygnuj nigdy z ładowania energii. Rób to po prostu co jakiś czas na zmianę z robotą. I będzie dobrze . To daje energię, to daje rozwój, to daje poczucie własnej wartości, to pozwala Ci odzyskać Twoją prawdziwą zgniecioną wcześniej tożsamość i czuć się pewnie. To pozwala być na fali i czuć wiatr w żaglach. Serio.


Spodobał Ci się ten artykuł?


Udostępnij:
Pin Share

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.